czwartek, 18 lipca 2013

:C

8 komentarzy? :c Nie wiem czy to powód, że są wakacje, czy po prostu większość osób już nie czyta. Smutno mi to mówić, ale wydaje mi się, że prowadzenie tego bloga nie ma już sensu :/ Dodam może jeszcze 1 rozdział i to będzie koniec :c Naprawdę mi przykro, ze muszę to zakańczać w ten sposób ..

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 26

W końcu nadszedł dzień wypisu Niall’a. Blondyn cieszył się, że w końcu może opuścić ten okropny szpital. A ty widząc go uśmiechniętego cieszyłaś się jeszcze bardziej. Pomogłaś mu spakować jego rzeczy i byliście gotowi do wyjścia. Na zewnątrz czekał już Harry. Och, gdybyś miała swój samochód. Nie byłoby problemu. Sama odwiozłabyś Horana do domu. Niestety póki co do twojej dyspozycji jest tylko komunikacja miejska. Nie miałaś ochoty na spotkanie z Harry’m, po tym co ci powiedział. Poczułaś się wtedy trochę, jak niegrzeczne dziecko, które coś przeskrobało, a przecież nie zrobiłaś niczego złego. Jego reakcja była dziwna i od ostatnich dni nie dawało ci to spokoju. Zajęłaś miejsce z tyłu. Przez całą drogę milczałaś wpatrując się w okno, tylko czasem coś potaknęłaś, czy powiedziałaś jedno słowo. Czułaś, że Harry spoglądał od czasu do czasu na ciebie w lusterku, ale nie popatrzyłaś tam ani razu. Ta krótka droga do mieszkania Niall’a dłużyła ci się niemiłosiernie. W końcu dojechaliście. Wyszłaś z samochodu i podniosłaś głowę w górę, aby spojrzeć w okno jego mieszkania, gdzie znajdowała się kuchnia. Ujrzałaś w niej Liam’a, który ostrożnie przyglądał się wam. Uff, dobrze, że się nie spóźnili. Miałaś nadzieję, że przyjęcie powitalne wypali. Niall przerzucił swoją torbę przez ramię i niczego nie świadomy ruszył w stronę drzwi wejściowych. Wyszliście po schodach i stanęliście przed drzwiami, a blondyn zaczął grzebać w torbie poszukując kluczy. Ty w tym czasie uparłaś się o ścianę i skrzyżowałaś ręce na piersiach. Ukradkiem spojrzałaś na Styles’a. Cholera, patrzy. O co mu chodzi? Jego twarz nic nie wyrażała, kompletnie nic. Patrzył na ciebie dziwnym, pustym wzrokiem. Opuściłaś wzrok na swoje buty, aby nie zauważył twoje rumieńca. Ugh, dlaczego się zarumieniłaś? To trochę krępujące uczucie. W końcu z zamyślenia wyrwał cię dźwięk brzęczących kluczy. Niall przekręcił zamek i drzwi się otworzyły. Wszedł do środka, a wy za nim. Zdjął torbę o zaczął się przeciągać. Stanęłaś obok niego, aby mieć lepszy widok na jego reakcję, kiedy wszyscy wbiegną go przywitać. I po chwili tak się stało. Wbiegli chłopcy, za nimi ktoś jeszcze i.. ktoś jeszcze. O cholera.. ile ludzi. Skąd oni ich wszystkich wytrzasnęli? No nic, ważne, że Niall się cieszy. No właśnie. Jego mina była nie do opisania. Opadła mu szczęka, kiedy ich zobaczył. Na bank niczego się nie spodziewał, pewnie nawet nie pomyślał  o czymś takim. Cieszyłaś się, że twój plan się powiódł. W końcu należało mu się porządne powitanie, po tak długiej, dwu i pół tygodniowej nieobecności.
- A to wszystko zasługa [T.I]. –odezwał się Liam.
Och.
- Dzięki mała. –zwrócił się do ciebie Niall, zanim podszedł i przytulił cię mocno dając buziaka w czoło.
- No to napijmy się! –krzyknął Zayn, wchodząc do salonu z tacką szampana.
To wszystko było tylko przedsmakiem imprezy, jaką chłopcy przyszykowali na wieczór. Zarezerwowali klub, zaprosili znajomych. Cóż w końcu to sobotni wieczór, no i Niall wrócił po swojej długiej nieobecności. Póki co to ty musiałaś zaraz zbierać się do pracy. Nie miałaś na to ochoty, ale nikt za ciebie nie będzie zarabiał. Wzięłaś swoją torbę z fotela, pożegnałaś się i udałaś się w stronę drzwi wyjściowych. Spojrzałaś jeszcze na zegarek, aby upewnić się, że nie spóźnisz się na autobus. Chciałaś złapać już za klamkę, ale nagle poczułaś pociągnięcie za rękę, więc odwróciłaś się.
- Podwiozę cię. –oznajmił Harry cały czas trzymając cię za nadgarstek.
- Zaraz mam autobus. Nie trzeba. – bąknęłaś próbując wyciągnąć rękę z jego ucisku.
- Proszę. –spojrzałaś w jego oczy podnosząc lekko brwi. Prosi?
- Dobrze.- odpowiedziałaś i wyszliście razem z mieszkania Nialler’a.
Harry otworzył ci drzwi, po czym przeszedł wokół i wsiadł na miejsce kierowy. Przypomniał ci się wasz pobyt na nartach.. jej. Miłe wspomnienia.. Spojrzałaś na niego. Siedział odwrócony w twoją stronę.
- Nie jedziemy?
- Nie.
- Harry śpieszę się do pracy.
- Wiem.
Co? Chwyciłaś za klamkę chcąc wyjść.
- Zaczekaj. –Znów na niego spojrzałaś.- Chciałem cię przeprosić.. za to w szpitalu. Wiem, że dziwnie się zachowałem. Sam siebie nie rozumiem. Byłem po prostu zazdrosny. –ostatnie zdanie ciężko przeszło mu przez gardło.
- Zazdrosny? –zapytałaś z niedowierzaniem.
- Ty i Niall.. bolało mnie to.
- Nie ma mnie i Niall’a, mówiłam ci to, a poza tym, Harry, nie jesteśmy już razem i to ty chciałeś to zakończyć, więc nie rozumiem.
Nastała błoga cisza. Harry pochylił lekko głowę, przez co nie widziałaś jego oczu. Czekałaś, aż on coś powie, ale nie odzywał się.
- Lepiej już jedźmy, spóźnisz się. –powiedział nagle i przekręcił kluczyki w stacyjce.
Westchnęłaś. Po co to zaczynał, skoro i tak nie skończy. Oparłaś swoją głowę na łokciu i zrobiłaś naburmuszoną minę, a swój wzrok przeniosłaś na boczną szybę. Byłaś zła. Nie za bardzo rozumiałaś to wszystko. ‘A może on po prostu nadal cos do mnie czuje?’ Nie to głupie. Szybko odrzuciłaś tę myśl, chociaż głęboko w sercu pragnęłaś, aby tak było. Nie przestałaś go kochać. Mimo, że minęło już dużo czasu, nadal bardzo ci go brakowało. Niczym nie zapełniłaś pustki, nie chciałaś. Może już dawno powinnaś była przewrócić kartkę i odciąć się od tego co było, ale nie byłaś w stanie. To co przeżyłaś z Harry’m było czymś zbyt ważnym, aby tak po prostu zapomnieć. Najpiękniejsze chwile w swoim życiu, zawdzięczasz właśnie jemu. Były piękne, bo on był z tobą. Poczułaś jak po policzku spływa ci łza. Nie, nie, nie teraz. Nie możesz płakać, nie. Obtarłaś szybko policzek ręką i wzięłaś głęboki oddech, aby nie rozkleić się na dobre. Wiedziałaś, że to nie da ci dzisiaj spokoju. Choć miałaś nadzieję, że praca jakoś pomoże zająć twoje myśli. Dojechaliście na miejsce.
- Czy mógłbyś po mnie przyjechać? –zapytałaś niepewnie.
- Nie wiem czy dam radę. Być może będę potrzebny chłopakom w sprawie organizacji imprezy.
- Jasne, nie było pytania. –odpowiedziałaś, po czym od razu wyszłaś z samochodu. Nie obejrzałaś się już za siebie, tylko weszłaś prosto do swojej knajpki. Mogłaś nie pozwolić mu się podwieźć. Oszczędziłabyś sobie nerwów i popsutego humoru. Przywitałaś się z Maddie i od razu zabrałaś się za pracę.

W końcu skończyłaś. Byłaś zmęczona, a czekała cię jeszcze impreza w klubie. Nie miałaś ochoty tam iść, ale nie chciałaś sprawić Niall’owi przykrości. Zabrałaś swoje rzeczy i wyszłaś z lokalu. Dochodziła już 20. Zeszłaś po schodach i rozglądnęłaś się dookoła. Nie ma go. W sumie to nie zdziwiłaś się, bo przecież wyraźnie pokazał, że nie ma ochoty po ciebie przyjeżdżać. Kątem oka zauważyłaś, że na przystanek przyjechał już autobus. Zaczęłaś biec, ale to nic nie dało. Odjechał. Westchnęłaś. Nic ci dzisiaj nie wychodzi. Dwa razy wylałaś dzisiaj kawę, trzeci raz prawie na klienta. Na ogół wcale ci się to nie zdarza. Całe szczęśćcie, że szef tego nie widział, bo pewnie byłabyś już bezrobotna. Z zamyślenia wyrwał cię dźwięk klaksonu. Poprawiłaś swoją torbę na ramieniu i zaczęłaś zmierzać w stronę przystanku. Wyciągnęłaś telefon, aby sprawdzić kiedy masz kolejny autobus. Znowu wkurzające pipczenie. To raczej normalne na ruchliwej ulicy, ale dzisiaj strasznie działało ci to na nerwy. I znów, tym razem dłuższe. Odwróciłaś się odruchowo, aby sprawdzić co się dzieje i zobaczyłaś za sobą samochód Harry’ego.
- Wsiadaj szybko, bo tutaj nie można się zatrzymywać. –wołał przez odsunięta szybę, starając się przekrzyczeć dźwięk pędzących po jezdni samochodów.
Stałaś przez chwilę w bezruchu nie wiedząc co się dzieje.
- [T.I] to jedziesz ze mną, czy nie?
Ocknęłaś się i spojrzałaś na niego. Na jego twarzy było widać rozbawienie. Wrzuciłaś telefon do torebki i pobiegłaś do jego samochodu wsiadając na miejsce pasażera.
- Już? Wróciłaś na ziemię? Wszystko okej? –pytał rozbawiony twoim zachowaniem.
- Tak.
- To dobrze. –odpowiedział szczerząc się, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Och, one są takie urocze.
Harry zapalił samochód i ruszyliście.
- Nie byłeś potrzebny chłopcom?- zapytałaś
- Nie.
- Nie musiałeś przyjeżdżać. Powiedziałam, że nie było pytania.
- Ale chciałem. –oznajmił.
Chciał? Ach, tak? Spojrzałaś na zegarek. Kiedy zdążysz się przygotować? W ogóle co ubierzesz? Sukienka, spodnie? Nie miałaś kompletnie pomysłu co założyć. Naprawdę, najchętniej zostałabyś w domu, napiła się herbaty, poczytała i poszła spać.
Chciał? Chciał przyjechać? Przecież jeszcze rano wyraźnie okazywał swoją niechęć. Najpierw chciał gadać, później mu się odechciało.. Uh, nie dawało ci to spokoju.
Dojeżdżaliście pod twoje mieszkanie. Odwróciłaś lekko głowę i spojrzałaś na chłopaka. Był całkowicie skupiony na prowadzeniu auta. Nie przyglądałaś mu się wcześniej, ale.. och wygląda nieziemsko. Rozmierzwione loki, opadające niesfornie na jego czoło, czarne ray bany, koszula i obcisłe, czarne spodnie. Cholera, przygryzasz wargę. Uśmiechnął się. Zauważył? O nie. Dojechaliście na miejsce.
- Harry, co miałeś na myśli podczas naszej porannej rozmowy? –musiałaś zapytać, to nie dałoby ci żyć.
Wyłączył silnik, odpiął pas i obrócił się lekko w twoją stronę. Cały czas bacznie go obserwowałaś. Zdjął okulary i spojrzał ci prosto w oczy. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale po chwili spoważniał.
- Niczego nie rozumiesz? –zapytał, a ty uniosłaś brwi- Byłem zły na ciebie. Nie rozumiałem, dlaczego tak się zachowywałaś. To było dla mnie trudne. Kiedy powiedziałaś, że potrzebujesz czasu pomyślałem, że chcesz to skończyć, prędzej czy później. Pomyślałem że masz kogoś..- jego głos zaczął dziwnie drzeć.
- To nie tak Harry.- wtrąciłaś się.
- Powiedziałem to. Byłem zły, nie wiedziałem co się dzieje, a ty nie chciałaś ze mną rozmawiać, odpychałaś mnie..- zaczęło zbierać ci się na płacz. Okropnie się czułaś. Nie nawiedziłaś siebie, za to jak go traktowałaś.- mimo wszystko nie chciałem tego.
- Nie chciałeś czego?
- Nie chciałem tego kończyć. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Teraz wiem, że zrobiłem okropną głupotę.
Nie mogłaś już się powstrzymać. Wybuchłaś płaczem.
- Harry.. przepraszam. Przepra..szam, że tak.. bardzo cię ran..iłam. –mówiłaś jąkając się. To twoja wina, że tak się stało. Mogłaś mu powiedzieć co się dzieje, ale nie zrobiłaś tego. To był błąd. Oboje na tym ucierpieliście.

Zamknęłaś oczy, próbując się opanować, ale to nie pomagało. Po chwili poczułaś jak odpina twój pas, a zaraz później byłaś już w jego objęciach. Mój Boże. Jak bardzo ci tego brakowało. Jego silnych ramion, w których czułaś się bezpieczna, w których wszystko ustępowało. Schowałaś głowę w jego szyi. Znów mogłaś poczuć ten nieziemski zapach jego perfum. To było obłędne, cudownie obłędne. W końcu przestałaś płakać. Harry oderwał się na chwile od ciebie, dlatego podniosłaś głowę i spojrzałaś na niego. Jego oczy były wpatrzone w twoje, a jego prawa dłoń powędrowała na twój policzek, aby otrzeć z niego jeszcze nie wyschnięte łzy. Jego dotyk spowodował, że poczułaś dreszcze na całym ciele. Twój oddech stał się cięższy i nieco szybszy. Nieświadomie przeniosłaś wzrok na jego idealnie wyrzeźbione usta, które byłe delikatnie rozchylone, a po chwili znów spojrzałaś w jego oczy. Jego ręka przeniosła się na tył twojej głowy wplątując się w twoje włosy i przybliżając twoją głowę do jego. Wasze nosy się stykały. Czułaś jego przyspieszony oddech na swoich ustach. Zamknęłaś swoje oczy, aby rozkoszować się tą chwilą, zanim poczułaś jego wargi na swoich..
___________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jeju, jeszcze raz was przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale w końcu udało mi się coś napisać. Mam nadzieję, że ten rozdział was nie zanudzi. Czekam na komentarze :)
kolejny po 23.

środa, 3 lipca 2013

PRZEPRASZAM!

Wiem, że już długo nie ma rozdziału i nie wiem kiedy się pojawi. Po prostu nie mam weny. Proszę nie bądźcie źli. Postaram się coś napisać w najbliższym czasie i umieścić Mam nadzieję, że uda mi się zrobić to jak najszybciej. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję, że jesteście i czytacie ♥

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 25.

Poczułaś lekkie pulsowanie, ale nie miałaś pojęcia co robić dalej..
Wiedziałaś, że płacz nic tutaj nie pomoże, ale nie potrafiłaś przestać. Wzięłaś jeszcze raz telefon do ręki. Zadzwoniłaś do Harry’ego.
- Harry.. Niall.. ja nie wiem co się stało.. on leży .. nie wiem co robić. –mówiłaś niewyraźnie cały czas się jąkając.
- Gdzie jesteś ?
- U niego.. w domu.
- Zaraz tam będę. –odpowiedział i rozłączył się.
Co chwile sprawdzałaś czy Niall oddycha. Modliłaś się, żeby Harry już przyszedł. Mieszkał przecież niedaleko i powinien być szybko, ale czułaś jakby czas stanął w miejscu. Nie chciałaś być sama, bałaś się. Nie wiedziałaś do końca kiedy przyjedzie karetka i czy w ogóle przyjedzie.
Spojrzałaś na zegarek. Od czasu kiedy dzwoniłaś do Styles’a minęło 5 minut. Nagle usłyszałaś jak ktoś wbiega do mieszkania. Zerwałaś się i stanęłaś obok łóżka Niall’a.
- Co się stało ? –zapytał zdyszany Harry podchodząc do Niall’a.
- Nie wiem. Weszłam tu, drzwi były otwarte…a on już tu leżał. –wypowiedziałaś z trudem.
- Zadzwoniłaś po pogotowie ?                                     
- Tak, już z 15 minut temu. –oznajmiłaś. 
- Idź sprawdzić czy już przyjechali.
- Ale ..
- Idź ! –krzyknął Harry.
Zrobiłaś to co kazał. Opuściłaś mieszkanie i wyszłaś na zewnątrz. Przetarłaś swoje spłakane policzki ręką, rozmazując swój tusz po całej twarzy. Po chwili usłyszałaś sygnał karetki, a zaraz później sanitariusze byli na miejscu. Wskazałaś im mieszkanie i pobiegłaś na górę razem z nimi. Kazali opuścić wam pokój. Wyszliście posłusznie z pomieszczenia i stanęliście w salonie, który łączył się bezpośrednio z kuchnią. Oparłaś się o ścianę i zasłoniłaś swoje oczy ręką. Z pokoju blondyna dobiegały głośne rozmowy, ale nie dało się ich zrozumieć. Lekarze coś bełkotali i nawzajem na siebie krzyczeli. Po chwili wyszli z sypialni niosąc Niall’a na noszach.
- Gdzie go zabieracie ? –zapytał Harry.
- Na Westminster Bringe. –oznajmił jeden z lekarzy.
- Weź klucze i jedziemy. –zwrócił się do ciebie chłopak.
Wyszliście z mieszkania, po czym zbiegliście ze schodów i wsiedliście do range rover’a Styles’a. Jechaliście w milczeniu. Z resztą ty i tak nie byłaś w stanie nic powiedzieć, tylko co chwilę pochlipywałaś nosem.
Dotarliście na miejsce. W recepcji szpitala skierowali was na drugie piętro. Wyszliście schodami i udaliście się do pod wskazaną wcześniej salę. Na drzwiach prowadzących tam gdzie zabrali Niall’a pisało ICU (oddział intensywnej terapii). Usiadłaś na jednym z krzeseł, które stały na korytarzu i schowałaś swoją twarz w łokciach, które oparłaś na swoich udach. Nagle poczułaś, że ktoś siada obok ciebie, a po chwili, że cię obejmuje. Podniosłaś swoje zapłakane oczy i ujrzałaś Harry’ego.
- Będzie dobrze. –powiedział cicho i oparł swoją głowę o twoją.
Siedzieliście tak dopóki nie pojawił się lekarz. Styles kazał ci poczekać, po czym sam udał się z doktorem do jakiegoś gabinetu. Ty w tym czasie chodziłaś nerwowo po korytarzu. W jedną i w drugą stronę. Harry przyszedł dopiero po około 15 minutach.
- I co ? –zapytałaś podbiegając do niego.
- Wyjdzie z tego. –odpowiedział cały czas idąc.
- Ale co mu jest ? –zadałaś kolejne pytanie domagając się konkretnej odpowiedzi.
-  Co mu jest, Harry ?
- Przedawkował. –oznajmił krótko chłopak.
- Przedawkował, ale co ?
- Nie bądź niemądra. Przecież wiadomo co. –idąc cały czas za Harry’m nagle przystanęłaś i zamyśliłaś się.
- Przecież Niall nie bierze. –powiedziałaś, a Styles usiadł na krześle i wyciągnął z kieszeni telefon. Po chwili zajęłaś miejsce obok niego.
- No cóż .. po prostu ci nie powiedział, a ty przecież cenisz sobie szczerość w związku, prawda ? – zapytał złośliwie.
- Ja i Niall nie jesteśmy razem. –oznajmiłaś – jak na razie. –dodałaś po chwili, aby go trochę zezłościć. Spojrzałaś na niego kątem oka, ale kompletnie go to nie ruszyło.
Splotłaś swoje ręce na brzuchu i oparłaś się o na krześle odchylając głowę lekko do tyłu. Rozglądałaś się po suficie i po ścianach, a Harry cały czas pstrykał coś na swoim telefonie. Cholernie cię to wkurzało. Nic go nie obchodziło tylko ten jebany telefon. Ciekawe z kim tam pisał ? Pewnie z jakąś nowo poderwaną panienką, no chyba, że zdążył znaleźć sobie nową dziewczynę. I nie, nie byłaś ciekawa, tylko tak się zastanawiałaś.
Siedzieliście tak nic nie rozmawiając od dobrych 15 minut. Nagle ciszę przerwał dźwięk telefonu. Harry odebrał i szybko wstał z krzesła z głupawym uśmieszkiem oddalając się gdzieś, pewnie po to, abyś nie słyszałaś jego rozmowy. Schwytałaś tylko ‘Cześć. Fajnie, że dzwonisz.’, które chłopak wypowiedział do słuchawki. Byłaś już znudzona czekaniem, aż lekarz pozwoli wam wejść do Niall’a. Co chwilę spoglądałaś na drzwi znajdujące się naprzeciwko ciebie w nadziei, że zaraz zza nich wyłoni się lekarz.
W końcu doczekałaś się tego momentu. Mężczyzna w białym ubraniu oznajmił, że możecie odwiedzić już blondyna. Kiedy Harry zauważył, że rozmawiasz z doktorem skończył twoją rozmowę i dołączył do ciebie. Ty posłałaś mu tylko płytkie spojrzenie i pielęgniarka zaprowadziła was do pokoju, w którym leżał Niall. Kiedy go zobaczyłaś wbiegłaś do sali i wprost rzuciłaś się na chłopaka składając pocałunki na jego rumianym policzku.
- [T.I] czym sobie zasłużyłem ? –zapytał Horan
- No właśnie czym ? –usłyszałaś głos Harry’ego, który przepełniony był sarkazmem.
- Martwiłam się o ciebie głupku. –zwróciłaś się do Niall’a słodkim głosem ignorując komentarz Styles’a.
- Przepraszam cię, nie powinnaś była tego widzieć.
- Przestań. Ważne, że żyjesz. –oznajmiłaś i złapałaś chłopaka za rękę, na co Harry lekko zakaszlał. Szczerze, to prawdopodobnie, gdyby nie było z wami loczka wygarnęłabyś Niall’owi wszystko to co myślisz na ten temat. Może nie był to dobry czas ani miejsce, ale chciałaś zrobić Hazzie na złość. Chciałaś, żeby był o ciebie choć trochę zazdrosny. W sumie dla blondyna to nawet lepiej, bo nie musiał wysłuchiwać twoich wynurzeń.
- Może dałabyś mi choć na chwilę porozmawiać z Niall’em ? – zapytał Harry.
- Och, przepraszam. Myślałam, że masz teraz jakieś inne zajęcie, no nie wiem na przykład pisanie z kimś sms’ów. –powiedziałaś sztucznym głosem, po czym wstałaś z krzesła i oparłaś się o ścianę, a Styles zajął twoje miejsce.
- A właśnie. Niall skarbie trzeba ci coś kupić w sklepie ? – zapytałaś troskliwie.
- Wiesz, nie mam tu zbyt wiele, więc kup to co uważasz. –odpowiedział chłopak, a ty puściłaś mu oczko spoglądając kątem oka na wkurzonego Harry’ego, zanim opuściłaś salę kierując się do kiosku.
Szłaś przez korytarz z bananem na twarzy. Byłaś z siebie dumna, że udało ci się wykonać ‘misję’ i wzbudziłaś w Harry’m choć trochę zazdrości. Może to było trochę dziwne zachowanie, ale czułaś jakąś taką potrzebą zrobienia Styles’owi na złość.
Nie wiedziałaś do końca jak długo Horan zostanie w szpitalu, ale mimo to kupiłaś mu parę rzeczy. Wzięłaś jakąś wodę, owoce i zapakowałaś wszystko do swojej torebki, a następnie wróciłaś na pierwsze piętro kierując się korytarzem do pokoju chłopaka. Nagle poczułaś mocne pociągnięcie za nadgarstek i zobaczyłaś Harry’ego.
- O co ci chodzi? –zapytał.
- Nie rozumiem.
- W co ty grasz?
- Harry ja w nic nie gram. O co tobie chodzi? –powiedziałaś i wyrwałaś swoją rękę z jego ucisku. 
- To nie miejsce na takie zagrania. Powinnaś się zająć teraz Niall’em, skoro masz jakieś plany co do niego, zwłaszcza teraz, kiedy stało się to, co się stało. –oznajmił sucho.
Że co? Z jakiej racji udziela ci jakiś rad?
- Plany?
- No tak, przecież sama tak powiedziałaś.
- To co łączy mnie i Niall’a i co będzie łączyło to tylko przyjaźń.
- To dlaczego to robisz? –zapytał marszcząc brwi.
Nic nie odpowiedziałaś.
- Wydaje mi się, że to nie fair z twojej strony w stosunku do Niall’a, skoro jest i ma być tylko twoim przyjacielem. –oznajmił i puścił ci chłodne spojrzenie, zanim wrócił z powrotem do pokoju.

Oparłaś się o ścianę. Co to miało znaczyć? Czy on nie zna się na żartach? Jezu, zrobił się jakiś taki sztywny i oschły. A może tylko dla ciebie taki jest. Nie rozumiałaś jego zachowania. Myślałaś, że on też robił to wszystko specjalnie. Ugh, to chyba źle myślałaś i jak zwykle wszystko zepsułaś. Wyszłaś na totalną idiotkę. Kompromitacja po całej linii. Wzięłaś głęboki oddech i weszłaś do pokoju, gdzie siedzieli chłopcy.
___________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale mam nadzieję, że rozdział się spodoba i wybaczycie mi tą długą nieobecność :)
kolejny po 23.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 24

Pobudka przed 6 rano nie jest dla ciebie czymś przyjemnym, ale skoro trzeba to trzeba. W końcu mają płacić ci za to wczesne przychodzenie do pracy. Pierwszy dzień i to jeszcze w swojej pierwszej pracy jest podobno najgorszy. Denerwowałaś się. Nawet bardzo. Jeśli pójdzie coś źle, nie sprawdzisz się, zawalisz coś, to mogą cię przecież wyrzucić. Zależało ci na tym, aby wszystko poszło po twojej myśli, no, ale przecież zawsze może wyjść coś nie tak.
Musiałaś już zacząć się przygotowywać. Byłaś strasznie zaspana. Dawno nie wstawałaś tak wcześnie. Oczy same ci się zamykały. Poszłaś do łazienki, puściłaś zimną wodę w umywalce i ochlapałaś swoją twarz, myśląc, że może to jakoś cię pobudzi. Pewnie większość ludzi wypija rano kawę, aby postawić się na nogi, ale ty nie byłaś jej zwolenniczką, więc stosowałaś takie metody. Nie musiałaś szukać sobie czegoś odpowiedniego do ubrania, gdyż strój czekał na ciebie w pracy, dlatego założyłaś obcisłe, długie jeansy i białą, luźną koszulkę. Zrobiłaś makijaż, spięłaś włosy i byłaś gotowa. Oszczędziłaś sobie czasu na poranne jedzenie. Wybiegłaś z domu i skierowałaś się na przystanek autobusowy. Dotarłaś na miejsce jeszcze przed czasem. Czekając na pojazd, który miał cię zawieść pod samą pracę, usłyszałaś dźwięk sms’a. Wyciągnęłaś telefon z torebki i odczytałaś wiadomość : ‘Powodzenia. Niall xx’. Uśmiechnęłaś się do niewielkiego wyświetlacza i z powrotem wrzuciłaś komórkę w głąb swojej dużej torby. Wyjęłaś z niej jeszcze portfel, aby
wyszukać drobniaków na opłacenie biletu. Otworzyłaś go niedbale i zaczęłaś szperać za monetami. Nagle coś wypadło z twojej portmonetki i wylądowało obok twoich stóp na chodniku. Schyliłaś się, aby podnieść ten ‘mały prostokącik’, wzięłaś go do ręki i odwróciłaś. To było zdjęcie. Harry’ego. Całkiem zapomniałaś o tym, że nadal je tam trzymasz. Przyglądnęłaś się dokładnie niewielkiej fotografii i przejechałaś po niej palcem, ściągając z niej kurz, który osadził się w skutek wylądowania na bruku. Wpatrywałaś się w twarz Harry’ego, która widniała na zdjęciu. Była blada. Z resztą jak zwykle, a jego loki opadały w nieładzie na czoło. Uśmiechał się, przez co na jego policzkach widniały niesforne dołeczki. Podniosłaś lekko kąciki swoich ust i usłyszałaś dźwięk podjeżdżającego autobusu. W pośpiechu schowałaś fotografię i podeszłaś do budki, aby zakupić jeszcze bilet. Kiedy to zrobiłaś szybko wskoczyłaś do pojazdu i zajęłaś miejsce. Zapomniałaś o tym, o czym przed chwilą myślałaś i do twojej głowy znów wkradł się stres. Siedząc w autobusie nerwowo bawiłaś się uchwytami od swojej torby. W końcu dotarłaś na miejsce. Stanęłaś przed schodami, które prowadziły do lokalu i westchnęłaś, po czym skierowałaś się do wejścia. W środku nie było nikogo, gdyż kafejka nie była jeszcze otwarta. Podeszłaś niepewnie do pustego baru i zaczęłaś się rozglądać. Nagle usłyszałaś czyjś głos i gwałtownie się odwróciłaś.
- Cześć. –powiedziała blondynka, którą spotkałaś dzień wcześniej. –Przepraszam, że wczoraj się nie przedstawiłam. Jestem Maddie.
- [T.I] –powiedziałaś uściskają delikatnie jej dłoń.
- To może pokarzę ci co i jak, zanim zrobi się tu tłoczno. –oznajmiła.
Maddie od razu ci się spodobała. Widać, że była na pewno młodsza od ciebie ze 2 lata. Pewnie dorabiała sobie, aby mieć z czego w przyszłości opłacić studia. Okazała się bardzo miła i wszystko dokładnie ci wytłumaczyła. Dzięki niej trochę się wyluzowałaś i przestałaś aż tak bardzo przejmować się pierwszym dniem w pracy. Założyłaś strój, który składał się z białej bluzki, czarnych długich spodni i fartuszka. Zostawiłaś swoje rzeczy na zapleczu i stanęłaś za barem. Chodź było jeszcze wcześnie, w lokalu siedziało już parę ludzi. Podobno najwięcej jest w porze lunchu. Szło ci całkiem nieźle. Obsługiwałaś klientów jeden po drugim. Dochodziła ‘godzina szczytu’. Wróciłaś za bar, aby zawołać Maddie, która nagle gdzieś zniknęła. Odłożyłaś swój notesik i skierowałaś się na zaplecze, aby sprawdzić czy jej tam nie ma. Otworzyłaś gwałtownie drzwi i ujrzałaś coś czego nigdy byś się nie spodziewała. Zobaczyłaś blondynkę, która siedziała półnaga na kolanach twojego szefa. Zmieszałaś się i szybko opuściłaś pomieszczenie wypowiadając krótkie ‘przepraszam’. Wróciłaś szybko na teren lokalu i zaczęłaś obsługiwać klientów, których przybywało coraz więcej.
Co to miało być ? Kiedy ty odpierdalasz za nią całą robotę ona zabawia się z szefem na zapleczu ? Świetnie. To jest restauracja czy jakiś za przeproszeniem burdel ? Byłaś wkurzona, ale nadal obsługiwałaś klientów z szerokim uśmiechem na twarzy. Po jakimś czasie zauważyłaś, że Maddie wróciła za bar. Starałaś się zachowywać jakby nigdy nic, bo nie miałaś ochoty na jakiekolwiek sprzeczki. Kiedy skończyłaś zbierać zamówienia oddałaś karteczkę do kuchni i stanęłaś za dużym blatem, obok blondynki. Wzięłaś do ręki ścierkę i zaczęłaś przecierać kieliszki. Dziewczyna nic się nie odzywała tylko stała i przyglądała się temu co robisz. Podniosłaś głowę i spojrzałaś na nią.
- Wszystko okej ? –zapytałaś zamyśloną Maddie.
- Tak, tak. –odpowiedziała szybko.
Do końca dnia w pracy już nie rozmawiałyście. Po prostu jakoś tak wyszło. Poczułaś, że blondynka cię unikała. Kiedy ty szłaś po zamówienia, ona stała za barem, a kiedy wracałaś wychodziła robić to co ty wcześniej.
W końcu dobiegł koniec twojej zmiany. Przebrałaś się i opuściłaś lokal. Nie ukrywając byłaś zmęczona. Pracowałaś bez chwili wytchnienia. Tak jakby trochę odwaliłaś prawie całą robotę za swoją współpracowniczkę.
Kiedy wyszłaś z restauracji usiadłaś na ławce, która stała kawałek dalej. Wyciągnęłaś telefon i wykręciłaś
numer do Niall’a. Chciałaś się z nim spotkać i opowiedzieć mu o dzisiejszym dniu. Niestety chłopak nie odbierał. Byłaś pewna, że o tej porze powinien być już w domu. Pomyślałaś, że może ma wyciszony telefon i nie słyszy, dlatego pojedziesz do niego i zrobisz mu małą niespodziankę. Złapałaś taksówkę i pojechałaś pod jego mieszkanie. Nie bywałaś u Niall’a zbyt często. Najczęściej spotykaliście się u ciebie. Z resztą tobie było to na rękę, bo nie musiałaś tłoczyć się w komunikacji miejskiej, aby do niego dojechać. Otworzyłaś drzwi do wysokiego budynku i wszyłaś po schodach na drugie piętro. Nacisnęłaś palem na dzwonek i chwilę go przytrzymałaś. Nikt nie otwierał. Zrobiłaś jeszcze raz to samo. Nadal nic. Zdziwiłaś się trochę. Głupio byłoby ci wracać teraz do domu skoro przedarłaś się taksówką na drugi koniec miasta. Wyciągnęłaś znów z torebki telefon i ponownie wybrałaś numer chłopaka. Przyłożyłaś telefon do ucha i usłyszałaś sygnał, a po chwili jakąś muzykę. Ta piosenka była ci znajoma. Odsunęłaś od siebie komórkę i wsłuchałaś się w wydobywając się skądś dźwięk. Przecież to dzwonek Niall’a. Przyłożyłaś ucho do drzwi i jeszcze głośniej usłyszałaś grającą z wnętrza mieszkania muzykę. Co jest do cholery ? Przecież Horan nie rusza się nigdzie z domu bez telefonu. Zawsze ma go przy sobie. Zaczęłaś się trochę denerwować. Kliknęłaś jeszcze parę razy w dzwonek, ale nadal bez skutku.
- Niall ? Jesteś tam ?- mówiłaś pukając w jego drzwi.
- Niall do cholery ! Otwieraj te drzwi ! Martwię się.
Może jednak go nie ma ? Może po raz pierwszy w życiu zapomniał zabrać ze sobą telefonu ? W sumie to mogłoby mu się to przydarzyć. Jest zabiegany, więc pewnie nawet nie zauważył tego, że go ze sobą nie zabrał . Tylko gdzie poszedł o tej porze ? –zastanawiałaś się. Trudno. Przyjechałaś tu na marne skoro go nie ma. Oparłaś się o drzwi do jego mieszkania, aby włożyć z powrotem telefon do swojej torebki. Twój łokieć oparł się o klamkę i prawie upadłaś. Drzwi nagle się otworzyły.
- Niall idioto czemu nie otwierałeś ? Denerwowałam się. –powiedziałaś i gwałtownie się odwróciłaś.
Jednak Horana wcale nie było. Rozglądnęłaś się dookoła. Było pusto. Przestraszyłaś się trochę. Wyszedłby z domu zostawiając otwarte drzwi ? Aż tak nie jest chyba zabiegany. Boże może ktoś się włamał ? Nie wiedziałaś co robić. Bałaś się, ale mimo wszystko postanowiłaś wejść do środka. Szłaś bardzo powoli. Zostawiłaś za sobą otwarte drzwi. Niall’a nigdzie nie było, a śladów po włamaniu, ani tyle. Wszystko wyglądało normalnie. Rzeczywiście zapomniał zamknąć mieszkania, bo jego klucze leżały na szafce przy wejściu. Musiał naprawdę gdzieś się spieszyć. Obeszłaś cały dom. Było pusto. Na koniec poszłaś sprawdzić jeszcze sypialnię. Otworzyłaś białe drzwi i weszłaś do środka. Rozglądnęłaś, a po chwili stanęłaś jak wryta. Przełknęłaś głośno ślinę i podbiegłaś do dużego łóżka, które stało na środku pokoju. Na nim leżał Niall. Zaczęłaś krzyczeć. Byłaś przerażona. Zaczęłaś nim potrząsać, ale chłopak się nie ruszał.
- Niall ! –krzyczałaś na całe gardło, a z twoich oczy spływały łzy.
Nie wiedziałaś co się stało. Serce waliło ci jak szalone. Cała się trzęsłaś. Co robić ? Zaczęłaś szukać telefonu w swojej torebce głośną płacząc, ale nie mogłaś go znaleźć. Odwróciłaś torbę do góry ‘nogami’ i wysypałaś jej zawartość na podłogę. Wzięłaś swój biały telefon i wykręciłaś numer na pogotowie. Starałaś się wytłumaczyć co się stało, ale kobieta, która odebrała nie mogła cię zrozumieć. Jąkałaś się i głośno płakałaś. W końcu jakoś się porozumiałaś.
- Nie wiem jak szybko przyjedzie karetka. Może utknąć w mieście. Są okropne korki. –oznajmiła spokojnie sanitariuszka.
- Ja nawet nie wiem czy on żyje ! –krzyknęłaś do telefonu.

- Zrobimy wszystko, aby dotarła jak najszybciej. –rozłączyłaś się i znów zaczęłaś okropnie płakać. Nachyliłaś się nad łóżkiem, na którym leżał blondyn i przyłożyłaś swoje drżące palce do jego szyi, aby sprawdzić czy żyje…
______________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Mam nadzieję, że się podoba :) Liczę na komentarze, które na prawdę dają mi kopa do piania :) + nie zabijcie mnie za zakończenie w takim momencie :D
kolejny po 23.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 23.

Obudziło cię słońce, które przyświecało prosto w twoje oczy prawie cię oślepiając. Zdziwiłaś się, bo nigdy światło nie wpadało do twojego pokoju o tej porze. No właśnie o jakiej porze ? Która godzina ? Zerwałaś się nagle i szybkim ruchem wzięłaś telefon ze swojego nocnego stolika.
- Jaska cholera ! –krzyknęłaś
Ściągnęłaś niedbale z siebie kołdrę, wstałaś i pobiegłaś do kuchni. Tam ujrzałaś Niall’a. Stał przy kuchni w twoim różowym fartuszku i coś pichcił.
- Niall widzisz która jest godzina ?!
- Wpół do 12. A co ? –zapytał
- Dlaczego mnie nie obudziłeś ?! Jestem spóźniona. –oznajmiłaś chowając swoją głowę w dłoniach. 
- Położyliśmy się o 5 nad ranem. Chciałem żebyś się wyspała, a poza tym miałem czas żeby przygotować śniadanie. A gdzie się wybierasz ?
- Raczej gdzie miałam się wybrać. –powiedziałaś załamana. – Miałam dzisiaj mieć spotkanie o pracę.
- Pracę ?
- No wiesz.. kasy brak, a mieszkanie trzeba z czegoś opłacać.
-Wiesz, zawsze mogę ci pożyczyć. –powiedział uśmiechając się i zdjął fartuch chowając go z powrotem do szuflady.
- Dziękuję Niall, ale chcę sama sobie z tym poradzić. –oznajmiłaś i skierowałaś się z powrotem do salonu. Czułabyś się źle pożyczając od niego pieniądze. Po za tym to już dawno powinnaś znaleźć sobie jakąś dorywczą pracę. Teraz nadarzyłaś się szansa. Złożyłaś swoje cv w niewielkiej restauracji w centrum Londynu. Co prawda nie jest to jakaś wymarzona robota, ale zawsze przyda się trochę pieniędzy. Niestety będziesz musiała poszukać czegoś innego. No nic, jak nie ta praca to inna.
Siedziałaś na kanapie piłując swoje paznokcie u rąk. Po chwili przyszedł do ciebie blondyn.
- No na co czekasz ? –zapytał, a ty spojrzałaś na niego nie wiedząc o co mu chodzi.- O której masz to spotkanie ?
- Wpół do 1. –oznajmiłaś i wróciłaś do swojego zajęcia.
- Jeszcze dużo czasu. Zdążymy. Zbieraj się. Masz 10 minut ! –powiedział i zaklaskał w dłonie, a ty wstałaś powolnie z sofy i skierowałaś się do pokoju.
Wątpiłaś w to, że zdążycie, no ale zawsze można spróbować. Stanęłaś przed dużą szafą i załamałaś się. Samo wybranie ubrań zajmuje ci około 15 minut, a tu jeszcze makijaż, włosy i 10 minut czasu. Zaczęłaś szybko przesuwać wieszaki szukając czegoś odpowiedniego. Wyciągnęłaś czarne, obcisłe rurki, białą koszulę i niebieską marynarkę. W mgnieniu oka założyłaś na siebie ubrania i pobiegłaś do łazienki. Uczesałaś włosy, zrobiłaś make up i byłaś gotowa. Założyłaś jeszcze czarne szpilki i wzięłaś torebkę.
- Gotowa! –krzyknęłaś. Niall wstał z kanapy i spojrzał na ciebie nic się nie odzywając.
- Coś nie tak ? –zapytałaś spoglądając na siebie.
- Na pewno idziesz na spotkanie o pracę ? –zapytał blondyn, a ty przewróciłaś oczami. Wzięłaś klucze i wyszliście z mieszkania. Zbiegliście ze schodów... raczej Niall zbiegł. Ty szłaś bardzo ostrożnie, aby przypadnie nie zabić się w tych wysokich obcasach. Nie byłaś raczej zwolenniczką szpilek i średnio lubiłaś w nich chodzić, dlatego zakładałaś je tylko na jakieś ważniejsze okazje. Wsiedliście do auta i pojechaliście do wyznaczonego miejsca. Nic się nie odzywałaś w czasie drogi, tylko cały czas nerwowo spoglądałaś na zegarek. Zależało ci na tej pracy, choćby dlatego, że byłoby to twoje pierwsze poważniejsze zajęcie. Pod
budynek podjechaliście o 12:28. Wybiegłaś z samochodu jakby cię ktoś z procy wystrzelił. Wyszłaś po schodkach omijając po 3 stopnie i wparowałaś prawie w biegu do kawiarenki. Poprawiłaś swoje włosy i podeszłaś do baru.
- Dzień dobry. Byłam umówiona w sprawie o pracę. –oznajmiłaś blondynce, która stała naprzeciwko ciebie.
- Proszę poczekać. Zawołam szefa. –oznajmiła miło i zniknęła za dużymi brązowymi drzwiami.
Ty w tym czasie rozglądnęłaś się po kafejce. Była niewielka, ale za to bardzo ładnie urządzona. Kremowe kanapy, drewniane krzesła, dużo zielonych roślin. Spodobało ci się. Po za tym był ruch i prawie wszystkie miejsca zajęte. Z zamyślenie wyrwał cię głos kelnerki.
- Zapraszam za mną. –powiedziała i wskazała ci kierunek. Przeszłaś przez wąski korytarzyk i weszłaś do małego pokoiku. Tam siedział jakiś mężczyzna. Za pewne szef. Miał pewnie koło 40. Na pierwszy rzut oka wyglądał na nawet miłego. Blondynka na koniec uśmiechnęła się do ciebie i zostawiła was samych.
- Proszę niech pani siada. –oznajmił, a ty zajęłaś wskazane miejsce. – Spóźniła się pani. Mam nadzieję, że takie sytuacje nie zdarzałyby się gdyby pani u nas pracowała. –dodał surowo, a twoje zdanie na jego temat nieco się zmieniło.
- Nie, oczywiście, że nie. Wiem, że nie zrobiłam zbyt dużego wrażenia spóźniając się na pierwsze spotkanie, ale to była naprawdę wyjątkowa sytuacja.
- Dobrze. Przejdźmy już do rzeczy. Obejrzałem wcześniej pani cv. Potrzebujemy kelnerki, która pracowałaby od 7 do 16. Czy odpowiadają pani takie godziny ?
- Jak najbardziej.
- W takim razie zaczyna pani jutro o 7. –powiedział. – I nie toleruję żadnych spóźnień.
- Oczywiście. Dziękuję i do zobaczenia.  –odpowiedziałaś i wyszłaś z gabinetu. Szczerze to nie wiedziałaś, że to spotkanie będzie tak wyglądać, że zamienicie dwa zdania i to wszystko, ale w sumie to było całkiem na rękę. Nie musiałaś się w cale wysilać, aby go przekonać. Zaskoczyło cię też to, że będziesz zaczynać już kolejnego dnia. Z jednej strony cieszyłaś się swoją pierwszą pracą, ale z drugiej bardzo się denerwowałaś.
Umówiłaś się z kelnerką, że przyjdziesz trochę wcześniej, a ona wytłumaczy ci wszystko co i jak. Następnie wyszłaś z lokalu, a twoim oczom od razu ukazał się Niall. Trudno było go nie zauważyć, bo zaparkował swoim dużym samochodem prawie pod samym wejściem. Zeszłaś do blondyna i uśmiechnęłaś się lekko.
- I co ? No mów. –zapytał od razu.
- No.. –zaczęłaś, aby potrzymać go w niepewności- no.. mam tą pracę ! –powiedziałaś i pstryknęłaś palcami.
- To świetnie. Chyba trzeba to oblać. –powiedział Niall z szerokim uśmiechem na twarzy. –zapraszam cię na drinka.
Nie opierałaś się. Choć była dość wczesna pora miałaś ochotę się napić. Horan zamknął samochód i pociągnął cię za rękę w stronę przejścia dla pieszych. Nie wiedziałaś do jakiego baru idziecie. Szłaś posłusznie za Niall’em cały czas się uśmiechając. Miałaś dobry humor, jak nigdy. Weszliście w trochę zatłoczoną uliczkę. Nagle do blondyna zadzwonił telefon ze studia i chłopak został trochę w tyle, żeby spokojnie porozmawiać. Ty szłaś dalej, bo wiedziałaś, że Niall zaraz cię dogoni. Trzymałaś swoją torebkę przed sobą i stawiałaś powolne kroki. Odwróciłaś na chwilę głowę, aby przyjrzeć się jednej z reklam, które wisiały na jakimś budynku i poczułaś przed sobą opór. Wpadłaś na kogoś.
- Przepraszam. –powiedziałaś odruchowo i chciałaś ominąć osobę, ale ona nagle się odwróciła.
- O cześć. –ujrzałaś przed sobą Harry’ego. Myślałaś, że to ostania osoba jaką mogłaś wtedy spotkać. Kompletnie nie spodziewałaś się go tutaj, w centrum miasta i to jeszcze o takiej porze, ale widocznie miał
jakieś załatwienia.
- Cześć. –odpowiedziałaś z uśmiechem. Ucieszyłaś się tym spotkaniem.
- Co u ciebie ? –zapytał.
- Dzięki, w porządku. Właśnie dostałam pracę. –oznajmiłaś
- To fajnie. –odpowiedział szorstko i zamilkł przenosząc swój wzrok gdzieś za ciebie.  Odwróciłaś się, aby zobaczyć co lub kto za tobą jest i zobaczyłaś Niall’a, który stał o parę kroków od was. Spojrzałaś z powrotem na Harry’ego, a on zmieszał się i oznajmił oschle :
- Nie będę wam przeszkadzał. Cześć. –i znikł ci z oczu gdzieś w tłumie.
- Cześć. –powiedziałaś, ale tak cicho, że nikt tego nie usłyszał.
Westchnęłaś i zagarnęłaś swoje włosy do góry. Po chwili poczułaś, że ktoś obejmuje cię za ramię.
- To jak idziemy ?-zapytał Niall.
- Może lepiej będzie jak wrócę już do domu. –odpowiedziałaś. Jakoś tak nagle straciłaś całkowicie ochotę na jakiekolwiek świętowanie. Chciałaś już wrócić do mieszkania. Nie miałaś nic do roboty, ale chciałaś pobyć sama.
- No cóż, skoro chcesz.. –oznajmił blondyn.
- Przepraszam.
- W porządku. Odwiozę cię do domu.

Niall jak powiedział, tak zrobił. Wróciłaś do siebie. Zamknęłaś drzwi na kluczyk i skierowałaś się do saloniku. Zatrzymałaś się jednak przed kuchnią. Na stoliku leżał talerz z naleśnikami. Niall musiał je zrobić rano. Uśmiechnęłaś się do siebie lekko i usiadłaś na kanapie w pokoju. Zdjęłaś szpilki ze swoich obolałych nóg i położyłaś je na sofie. Oparłaś głowę o poduszkę i położyłaś rękę na swoim czole. Straciłaś na wszystko ochotę. To spotkanie całkiem zbiło cię z nóg. Automatycznie straciłaś humor. Znów miałaś nadzieję na nie wiadomo co.. niepotrzebnie. Było ci strasznie przykro. Miałaś ochotę się rozpłakać. Poczułaś, że już nic nie znaczysz dla Harry’ego. To było widać. Kiedy cię zobaczył .. żadnej emocji, kompletnie nic. Przeprowadził z tobą krótką rozmowę, bo wypadało.. i tyle. Nie ma co się już łudzić. To koniec. Po prostu koniec ..
____________________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jejku mam nadzieję, że nie zanudziłam was jakoś strasznie tym rozdziałem.. W następnym postaram się wymyślić coś lepszego, a teraz czekam na wasze komentarze i te złe i dobre, bo to naprawdę motywuje do pisania :)
kolejny po 20.

środa, 15 maja 2013

Rozdział 22.


To wszystko było bardzo dziwne. Nigdy nie patrzyłaś na Niall’a w taki sposób. Był dla ciebie przyjacielem i to wszystko, a teraz wydawało ci się, że chcesz aby był kimś więcej. Czułaś, że znów chcesz go pocałować. Nie potrafiłaś nad tym zapanować. Zawahałaś się, ale po chwili ponownie zbliżyłaś swoje usta do jego ust chcąc zrobić to co wcześniej. Jednak Niall ci przeszkodził. Złapał cię za biodra i delikatnie odepchnął.
- Nie rób tego. –oznajmił.
Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Przecież przedtem wcale się nie opierał. Wkurzyło cię to, bo byłaś przekonana, że chłopak też chce cię pocałować.
- Wiem, że tego nie chcesz. –powiedział po chwili.
- A skąd możesz wiedzieć czego ja chcę ?
- Czuję to.
- To masz złe czucie. –odpowiedziałaś oschle i oddaliłaś się od niego. Myślałaś, że on też chce tego co ty, ale widocznie się pomyliłaś. Poprawiłaś rękaw bluzki, który zsunął się odkrywając twoje ramię i zaczęłaś oddalać się od chłopaka. Chciało ci się płakać, a zarazem byłaś wściekła na Niall’a.
- [T.I] ! Zaczekaj ! –słyszałaś wołanie za sobą, ale mimo tego szłaś dalej. Jednak po chwili Niall cię dogonił i złapał za rękę. Odwróciłaś się niechętnie w jego stronę i spojrzałaś w jego oczy. 
- Czego chcesz ? –zapytałaś szorstko
- Nie bądź na mnie zła. Po prostu wiem, że to co teraz czujesz jest tylko przejściowe. Zerwałaś z Harry’m, czujesz się samotnie i chcesz czyjegoś pocieszenia.
- Że co ? – zapytałaś wściekła. Nie czekałaś już na odpowiedź, tylko wyrwałaś dłoń z ręki chłopaka i zaczęłaś biec w stronę głównej ulicy.
Co on do cholery powiedział ? Pocieszenia ? Co za idiota. Nie wiedziałaś, że on taki jest. Nie należysz do tych, która po zerwaniu z chłopakiem od razu chce wskoczyć innemu do łóżka. Myślałaś, że Niall cię szanuje id dobrze o tym wie.
Dotarłaś do przystanku i sprawdziłaś rozkład. Było już po 22, co oznaczało, że autobusy jeżdżą co godzinę. Spóźniłaś się o dosłownie 3 minuty. Nie miałaś zamiaru czekać tyle czasu, więc stwierdziłaś, że się przejdziesz. Co prawda to daleko, ale chciałaś zrobić sobie spacer, a raczej szybki chód.
Zastanawiałaś się nad tym, co mówił Niall. Uważał, że to przez niego rozstałaś się z Harry’m, ale to nie prawda. Nigdy nie miałaś mu niczego za złe. To była twoja wina. Zaczęłaś traktować Styles’a jak kogoś prawie obcego. Pogubiłaś się. Za dużo problemów na głowie. Może tak po prostu miało być ? –tłumaczyłaś sobie. Z resztą, pewnie uczucie Harry’ego do ciebie i tak już wygasło skoro chciał to zakończyć. Przynajmniej teraz nie będzie musiał się z tobą męczyć... –rozmyślałaś. Po twoim policzku spłynęłaś łza. Otarłaś ją szybko ręką, aby nie było widać po niej śladu.
Może .. może Niall miał trochę racji z tą samotnością. To prawda. Czułaś pustkę. Trudno jest od tak wymazać z pamięci to wszystko co przeżyłaś z Harry’m. Być może nawet nie da się tego zapomnieć, bo przecież to najlepsze chwile w twoim życiu. To on cię wspierał. Przy nim czułaś się bezpieczna, a co najważniejsze .. szczęśliwa. Trudno, spieprzyłaś to. Posypało się. Być może w pewien sposób zniszczyłaś sobie życie, ale nie ma już powrotu. Stało się. Cóż trzeba iść do przodu i zostawić za sobą przeszłość, bo przecież życie toczy się dalej.
Myślałaś o tym z dużym przekonaniem, ale wiedziałaś, że będzie ci bardzo ciężko zostawić to wszystko.
Kiedy tak szłaś zrobiło ci się zimno. Nie podejrzewałaś, że będziesz wracać tak późno, a w dodatku pieszo i nie wzięłaś sobie niczego ciepłego do ubrania. Objęłaś się rękoma i pocierałaś o ręce zimnymi dłońmi. Niestety nie pomagało, a do domu jeszcze trochę drogi. No nic, musiałaś jakoś dać radę. Przyspieszyłaś trochę tempo. Teraz myślałaś nad tym, że po powrocie do domu weźmiesz ciepły prysznic i założysz swoją mięciutką piżamkę.
Z głębokiego zamyślenia wyrwał cię dźwięk klaksonu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś samochód, który zatrzymał się obok ciebie. Przełknęłaś ślinę i szłaś dalej nie odwracając się już za siebie. Przestraszyłaś się. Kątem oka zauważyłaś, że samochód jedzie zaraz obok ciebie, a po chwili zauważyłaś, że odsuwa się szyba. Przyspieszyłaś kroku. Serce waliło ci jak szalone. Nagle usłyszałaś znajomy głos.
- [T.I] . –stanęłaś, a samochód zatrzymał się obok ciebie. Zobaczyłaś Niall’a który wychylał się przez okno. Kiedy byłaś już pewna, że to on zaczęłaś znowu iść, a on jechał równo z tobą poboczem.
- No zaczekaj… Przepraszam cię. Chciałem tylko powiedzieć ..
- Lepiej nic już nie mów. –wtrąciłaś się.
- No wiem, że ..- zaczął, ale zrezygnował z dokończenia tego zdania.
Ludzie, który cię mijali dziwnie na was patrzyli. Na pewno musiało wyglądać to dość ciekawie.
- Przynajmniej podwiozę cię do domu. –oznajmił
- Nie trzeba.
- Jest już późno, a w dodatku zimno. Wsiadaj. Jeszcze się rozchorujesz.
- Nie jest mi zimno. –skłamałaś, aby go spławić.
- Przecież widzę. Cała się trzęsiesz. – no tak trudno było nie zauważyć twoich telepiących się rąk. W końcu
zmiękłaś i wsiadłaś do samochodu, bo czułaś, że naprawdę w takim zimnie możesz się nabawić jakiegoś świństwa. Zapięłaś pas i ruszyliście. Przez całą drogę nic nie mówiłaś. Niall też nie odezwał się ani słowem. To nawet dobrze, bo nie chciało ci się z nim gadać. Wpatrywałaś się w okno podziwiając wszystkie oświetlone budynki i mosty. Londyn nocą wygląda pięknie.
Dojechaliście pod twój blok. Odpięłaś pas, podziękowałaś Niall’owi i otworzyłaś drzwi chcąc wysiąść z pojazdu.
- Porozmawiaj ze mną. Chociaż chwilę. –powiedział błagalnym głosem.
- No dobrze. Chodź na górę. –zgodziłaś się po chwili ciszy.
Wysiedliście. Niall zamknął samochód i skierowaliście się po schodach do twojego mieszkania. Otworzyłaś drzwi kluczykiem i zaprosiłaś chłopaka do środka. Zdjęłaś buty, a Niall usadowił się na kanapie w twoim małym saloniku. Weszłaś do kuchni i nastawiłaś wodę na herbatę, aby się trochę rozgrzać i dołączyłaś do blondyna.
- Mała.. –zaczął. Kiedyś zawsze tak do ciebie mówił. Nawet to lubiłaś, bo czułaś się wtedy jakoś tak wyjątkowo. – przepraszam cię za moje zachowania. Nie chciałem cię obrazić, naprawdę. Nie chodzi o to, że już mi się nie podobasz. Zrozumiałem po prostu, że i tak nigdy nie byłabyś ze mną tak szczęśliwa jak z Harry’m.
- Niall..
- Proszę nie przerywaj mi. Wiem, że to co zrobiłem kilka miesięcy temu było najdurniejszą rzeczą w moim życiu. I to jak cię potraktowałem .. Zdałem sobie sprawę, że najlepiej sprawdzałem się w roli twojego przyjaciela i wiem, że tak było najlepiej. Jesteś dla mnie bardzo ważna i zawsze będziesz, ale wiem, że wszystko zepsułem i moje przeprosiny nie mają już sensu, ale chciałem tylko żebyś to wiedziała. –kiedy Niall to czułaś jak w twoich oczach zbierają się łzy. - Tyle chciałem powiedzieć. –dokończył i wstał z kanapy kierując się do wyjścia. Nie mogłaś pozwolić mu opuścić twojego mieszkania od tak. To co powiedział ogromnie cię wzruszyło. Poczułaś jak jesteś dla niego ważna. Wstałaś i pobiegłaś za nim.
- Zaczekaj. –powiedziałaś, a chłopak odwrócił się w twoją stronę.
Kiedy stanęłaś przed nim popatrzyłaś mu prosto w oczy.
- Niall nigdy nie pozwoliłabym ci odejść rozumiesz ? To kosztowałoby mnie zbyt wiele. Jesteś mi bardzo
bliski i chcę żeby zawsze tak było. Choćby nie wiem co. Chcę żeby było tak jak dawniej. –powiedziałaś ze łzami w oczach.
Horan stał przez chwilę nic się nie odzywając, a po chwili mocno cię przytulił.
Kamień spadł ci z serca. Byłaś szczęśliwa, że w końcu się pogodziliście.
- Dziękuję ci. –oznajmił chłopak całując cię w czoło.
- To co herbatka ? –zapytałaś z uśmiechem ma twarzy.
- Z tobą, zawsze.
Przegadaliście całą noc. Było tak jak kiedyś. Cieszyłaś się, że choć w pewnym stopniu twoje życie wróciło do normy. Znowu miałaś kogoś z kim zawsze mogłaś rozmawiać o wszystkim. Jednak najgorszą prawdą, która nie dawało ci spokoju było to, że straciłaś osobę, którą kochałaś nad życie.
_____________________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Bardzo proszę o komentarze, bo to naprawdę motywuje do pisania :) i przypominam o pytaniach do bohaterów :)
kolejny po 20.